Nie ma dnia, aby media nie informowały o potrąceniu rowerzysty/rowerzystki. Wiele ze zdarzeń drogowych z udziałem rowerzystów nie jest nawet zgłaszanych policji, tak więc należy uznać statystyki policyjne za zaniżone. A co właściwie trzeba zrobić, gdy potrąci nas samochód?
Potrącił mnie samochód. Niestety, kierowca odjechał z miejsca zdarzenia.
Jest to dość częsta wersja przebiegu zdarzenia. Na miejscu pozostajemy sami, bez pomocy, często zdezorientowani, oszołomieni przebiegiem sytuacji. Na pozytywną reakcję innych kierowców też nie ma co liczyć; następuje rozproszenie odpowiedzialności, wszystkim się spieszy, myśląc, że zatrzyma się ktoś inny itd. Niestety, musimy wziąć się w garść i sami zadbać o siebie. Co robić?
Po pierwsze i najważniejsze: staramy się od razu zapamiętać, jaki samochód nas potrącił. Często w szoku po potrąceniu pozostajemy bez żadnych danych. Staramy się szybko przyjrzeć i zapamiętać: markę, model, rodzaj nadwozia, kolor, ozdoby, nazwę firmy czy logo i wreszcie rejestrację. Dzięki temu będzie można ustalić właściciela/właścicielkę wozu. Dane możemy wpisać do telefonu lub na kartce. Dobrze, jeśli uda się nam zrobić zdjęcie oddalającego się pojazdu. Zapamiętajmy także, w jakim kierunku oddalił się samochód. To też zapiszmy, chyba że na zdjęciu widać kierunek, w którym udał się pojazd.
Po drugie starajmy się też zapamiętać, jak wyglądał kierowca. Czasami, w pierwszym (i często ostatnim) odruchu ludzkiej troski, kierowca zwalnia, a gdy widzi, że rowerzysta staje samodzielnie na nogi - pierzcha z piskiem opon, aby uniknąć odpowiedzialności. Dzięki opisowi kierowcy będziemy mogli ustalić kierującego/kierującą (nie zawsze jest to właściciel/ka samochodu). Ważne cechy to: płeć, wiek, długość włosów lub ich brak, okulary, wysokość kierowcy w pozycji siedzącej, a nawet czapka na głowie.
Zapiszmy czas zdarzenia. Jeśli mamy telefon, możemy zapisać czas w sms-ie, możemy także wykonać połączenie pod rzadko używany albo charakterystyczny numer telefonu, abyśmy skojarzyli czas zdarzenia z wykonanym połączeniem.
Teraz dopiero możemy zająć się sobą. To przykre, ale tak to zazwyczaj bywa. Oceniamy uszkodzenia ciała, a następnie jeśli twierdzimy, że są poważne (ból głowy po uderzeniu o nawierzchnię, ból świadczący złamaniu, zwichnięciu lub skręceniu, zawroty głowy, nudności mogące wskazywać na urazy wewnętrzne, silne krwawienie) dzwonimy po karetkę. Potem dzwonimy do rodziny, znajomych, aby powiadomić o potrąceniu. Na koniec dzwonimy na policję, aby zawiadomić o zdarzeniu. Niestety, trzeba tu być twardym i domagać się przyjęcia zgłoszenia, co często nie jest łatwe do uzyskania.
W oczekiwaniu na przyjazd karetki i policji:
- dbamy o siebie: nie siłujemy się, jeśli kręci się nam w głowie, nie zmieniamy pozycji ciała bez potrzeby, gdyż możemy zemdleć, utrzymujemy ciepłotę ciała (nie doprowadzamy do wychłodzenia), chronimy się przed deszczem, śniegiem, wiatrem,
- jeśli bardzo źle się czujemy, prosimy o pomoc osobę pieszą przechodzącą obok, aby poczekała z nami do przyjazdu karetki, a nawet zadzwoniła po raz kolejny, aby przyspieszyć przyjazd; możemy też zamachać ręką w celu zatrzymania samochodu,
- nie przesuwamy roweru, nie zmieniamy jego położenia ani części, które odpadły od roweru - pozwoli to na ocenę przebiegu zdarzenia,
- jeśli mamy aparat lub telefon z aparatem, robimy nim zdjęcia: dokumentujemy położenie roweru, uszkodzenia, drogę hamowania (zarówno roweru, jak i samochodu), ogólne zdjęcie organizacji ruchu na drodze, ujęcie z większej odległości: położenie roweru względem charakterystycznych punktów odniesienia: linii oznakowania poziomego, linii krawężnika, słupów znaków albo latarni; zdjęcie można wykonać z pozycji siedzącej, jeśli nie jesteśmy w stanie zrobić ujęć z kilku stron,
- patrzymy, czy na jezdni są kawałki świateł samochodu lub elementów karoserii - pomoże to w znalezieniu pojazdu, który nas potrącił,
- rozglądamy się, czy w pobliżu miejsca zdarzenia znajduje się kamera monitoringu publicznego, kamera sterująca ruchem bądź kamera monitoringu na obiekcie prywatnym, np. sklepie, markecie, biurowcu czy domu prywatnym (położenie kamer wskażmy policji; sami też wystąpmy z prośbą o udostępnienie nagrania z czasu zdarzenia - policja korzysta z monitoringu publicznego, bo najszybciej, a ten mógł nie zarejestrować zdarzenia) - nagranie może zawierać sam przebieg zdarzenia drogowego, jak i informacje, których nie zdążyliśmy zapamiętać czy udokumentować,
- czas oczekiwania wykorzystajmy na przypomnienie sobie okoliczności przebiegu zdarzenia - pozwoli to na sprawniejsze przedstawienie sytuacji policji - i przygotowanie dokumentów: tożsamości (dowodu osobistego, legitymacji szkolnej), dowodu ubezpieczenia (np. aktualna RMUA).