9 kwietnia 2010 na Moście Dworcowym stanął biały rower. Tydzień wcześniej zginęła tam w tragicznym wypadku drogowym młoda rowerzystka potrącona przez pędzący samochód.
Zdajemy sobie sprawę, iż są osoby, które mogą odczuwać pewne niedogodności wynikające
z ustawionego pomnika i rozumiemy, że mają prawo zgłosić skargę do zarządcy dróg. Most Dworcowy jest ruchliwą arterią pieszą i ma być bezpieczny dla wszystkich użytkowników i użytkowniczek.
ZDM poinformował nas o skargach i w związku z ich zgłoszeniem poprosił o usunięcie roweru. W rozmowie w siedzibie ZDM spotkaliśmy się ze zrozumieniem i poparciem dla idei ghost bike'a. W naszej odpowiedzi na prośbę ZDM piszemy:
"Stawianie tzw. ghost bike'ów czyli rowerów-pomników upamiętniających zmarłych w wypadkach drogowych rowerzystów/rowerzystek jest zwyczajem spotykanym na całym świecie. Ghost bike w zamyśle ma skłaniać do refleksji i przypominać o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa ruchu na drodze.
Ta idea przyświeca także i naszej instalacji. Podobnie jak rodziny i bliscy ofiar wypadków drogowych stawiają krzyże ku ich pamięci, tak i nasz ghost bike ma stanowić rodzaj pomnika spontanicznego, będącego znakiem naszej pamięci o zmarłej rowerzystce."
W związku z materiałami prasowymi, które ukazały się w mediach w ostatnim czasie, prosimy o zachowanie umiaru i dystansu. Sztuczne "pompowanie" tego tematu i podnoszenie emocji mające na celu zaostrzenie konfliktu między nami a ZDM w tej sprawie szkodzi wszystkim. Nie chcemy, aby ghost bike stał się "poznańskim krzyżem niezgody".
Zwracamy jednocześnie uwagę na fakt, iż rower nie został usunięty przez ZDM; stoi na moście. Zatem prosimy o cierpliwość. Jesteśmy umówieni na kolejną rozmowę w ZDM. O jej wynikach poinformujemy w przyszłym tygodniu.
Trochę nie rozumiem, dlaczego niby ghost bike przeszkadza przechodniom. Że co? Że czują się niewygodnie? Niedogodnie? Dziewczyna, która tam zginęła już nic nie czuje.
OdpowiedzUsuńTo znaczy ja mogę to zrozumieć. Idąc w tłumie, w dodatku najczęściej (tam) spiesząc się na pociąg, łatwo można (np. wyprzedzając kogoś półbiegiem) o ten rower się zahaczyć, pobrudzić sobie ubranie czy upaść. Tymczasem przeciętny człowiek, niekoniecznie z naszego miasta, oczekuje równych chodników (i jezdni) i braku pułapek czyhających nań zza rogu. Słowem, bezpiecznej przestrzeni publicznej. Jeśli można pozwać do sądu ZDM za skręcenie kostki na nieoczekiwanie ruchomej płytce chodnika czy za złamanie nogi po wpadnięciu do niezabezpieczonego kanału, równie dobrze można za stłuczenie nosa po glebie spowodowanej nieoczekiwanie wystającym z barierki mostu elementem. Bo przechodzień pomników się spodziewa na cmentarzu, nie na chodniku. Pomnik ma przypominać, skłaniać do zadumy tych, co mają na to czas i chcą poświęcić swą uwagę, a nie zagrażać (choćby tylko zadrapaniem) tym, co się spieszą.
OdpowiedzUsuńChoć fakt, uważam, że ZDM dmucha na zimne raczej, niż czuje faktyczne zagrożenie. Ale sądzę, że te niedogodności można pominąć. Mam dwa pomysły:
Może można by ten rower zainstalować inaczej; bo idąc twardo za ciosem nie naginając rzeczywistości, to powinien stać na środkowym pasie ruchu; przecież dziewczyna zginęła właśnie tam, a nie na chodniku. Jednak tam go nie zainstalowano, bo (raz że nie wolno, ale dwa) zagrażałby bezpieczeństwu. Pewna analogia, choć rozdmuchana, jednak jest.
Proponuję (o ile miasto lub ZDM posmaruje, bo to nie na kieszenie obywateli) wypustkę o szerokości pół metra w podłożu mostu i balustradzie. Można by wtedy rower „schować” w balustradzie przez co usunąć z przestrzeni pieszej, by nie wystawał. Widoczny byłby nadal, miejsce byłoby nadal bezpieczne. Niestety, to kosztuje.
Inny pomysł? Przyspawać rower do stelaża a ten stelaż do barierki (lub jakoś podobnie) – by wystawał za barierka (nad torami, nie nad chodnikiem). Byłby wtedy wręcz dużo bardziej zauważalny niż jest w ten chwili, bo górowałby (niedużo rzecz jasna) nad głowami przechodniów. Rozwiązanie znacznie tańsze, choć nie wiem, czy do końca eleganckie.
PS. widzę, że raz po raz ktoś niszczy tabliczkę upamiętniającą ze środka ramy. :(