Na portalu ngo.pl ukazała się artykuł Radosława Skiby stanowiący odpowiedź na pytanie, czy demonstracja z użyciem autobusów spełnia warunki zakwalifikowania jako zgromadzenia publicznego. Polecam ten artykuł wszystkim, którym urzędnicy przeszkadzają w organizacji zgromadzeń publicznych. Dodam jednak komentarz od siebie.
Nie będę ukrywać, że byłam ciekawa, na ile nasze doświadczenia (czyli Poznańskiej Masy Krytycznej) znajdą odzwierciedlenie w artykule. Przyznaję, że przyjemnie było przeczytać o naszym przypadku jako otwierającym przestrzeń publiczną dla zgromadzeń publicznych przemieszczających się inaczej niż pieszo. Wiem z doświadczeń innych organizatorów demonstracji rowerowych, że w swoich miastach mieli również problemy z
urzędnikami gminy przy zgłaszaniu zgromadzeń rowerzystów. Problemy występowały także ze strony policji, która skierowana do ochrony uparcie nie traktuje mas krytycznych jak zgromadzeń i wymaga od uczestników/uczestniczek jazdy zgodnie z przepisami Prawa o ruchu drogowym.
Istotne uzupełnienie przytaczanych przez autora decyzji i wyroku stanowi opinia HFHR mówiąca o użyciu rekwizytów (w tym rowerów) w trakcie zgromadzenia (pismo do Prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego z 31 lipca 2009: "Uczestnicy zgromadzenia mają zatem możliwość korzystania z określonych rekwizytów, których posiadanie nie jest zakazane przez art. 3 ust. 2 Prawa o zgromadzeniach (...). W ten sposób należy w ocenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka postrzegać użycie roweru w trakcie
demonstracji - jako sposób na wyrażenie stanowiska w przedmiocie polityki transportowej miasta".
Chciałam także nawiązać do kwestii używania autobusów, megafonów i innych rekwizytów emitujących dźwięk, a używanych w trakcie demostrancji. Autor powołuje się na przepisy gminne, natomiast nadrzędnymi wobec nich są ustawa z 27 kwietnia 2001 roku Prawo ochrony środowiska (Dz.U. 2001 nr 62 poz. 627 z późn. zm.) wraz z rozporządzeniami. W dziedzinie ochrony przed hałasem ustawa POŚ mówi w dziale V Ochrona przed hałasem (od art.112 do 120a). Uszczegółowieniem jej zapisów jest Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (Dz.U. 2007 nr 120 poz. 826), które określa, jakie poziomy dopuszczalne hałasu obowiązują na danych rodzajach terenu w określonych godzinach. Dopiero w oparciu o nie można wyznaczyć ograniczenia na poziomie gminy (np. w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego).
Wracając do zgromadzeń istotną sprawą jest, czy policja towarzysząca demonstracji jest w stanie zmierzyć poziom hałasu. Bezkarne grasowanie po mieście, szczególnie latem, taksówek wyjących reklamami z megafonów wskazuje na to, że policji brak jest odpowiednich narzędzi do zapewnienia przestrzegania prawa w tym zakresie. W Poznaniu dochodzi do tego notoryczne przekraczanie norm hałasu przez pojazdy komunikacji miejskiej (vide mapa akustyczna dla miasta).
Piszę o tym, dlatego że nasze doświadczenia wskazują, że interpretacja i zastosowanie na poziomie gminy przepisów krajowych bądź powoływanie się przez urzędników na akty prawa lokalnego stoją często w sprzeczności z intencją prawodawcy krajowego, a w najlepszym przypadku stanowią nadgorliwość organu gminy. Brak znajomości przepisów krajowych może skutkować próbą ograniczenia wyrażania stanowiska w trakcie zgromadzenia.
O ile w przypadku rowerów kwestia emisji hałasu czy zanieczyszczania powietrza jest marginalna (nie licząc przeraźliwie skrzypiących łańcuchów czy tzw. airzoundów emitujących potężny hałas), o tyle w przypadku pojazdów napędzanych paliwami kopalnymi wyposażonymi w silnik ważne jest przestrzegania także norm emisji substancji do powietrza. Kilkugodzinny protest kierowców cieżarówek, autobusów czy laweciarzy w centrum stolicy mógłby znacznie pogorszyć warunki życia mieszkańców
miasta wskutek dużej emisji pracujących na niskich obrotach silników przy jednoczesnym małym przewietrzaniu trasy demonstracji. Dodatkowo należało by się zastanowić, czy w sytuacji, gdy część trasy zgromadzenia znajduje sie w obszarze obowiązującego zakazu wjazdu pojazdów o tonażu powyżej określonego na znakach (np. na mostach czy wiaduktach), należy dopuścić do zgromadzenia. Kwestią, którą trzeba
będzie uwzględnić w przyszłości, patrząc na przykład Londynu i innych miast, jest dopuszczenie do wjazdu zgromadzenia w strefę, gdzie mogą poruszać się jedynie pojazdy spełniające określone normy środowiskowe (np. euro4 bądź napędzane jedynie prądem).
Oczywiście na tym nie kończy się liczba warunków, które trzeba wziąć pod uwagę planując demonstrację przy użyciu autobusów. Należy uwzględnić emisję drgań, możliwość wycieku oleju i innych płynów eksploatacyjnych (szczególnie w przypadku pojazdów starszych) czy zniszczenia zieleni w przypadku, gdy trasa przebiega wąskimi ulicami o małym promieniu skrętu. Być może w przyszłości dojdzie do tego ograniczenie emisji światła w określonych godzinach doby.
Zastanawiam się także, czy te rozważania w praktyce czasami nie będą miały szans zastosowania. Co zrobić, kiedy jedynym sposobem wyrazu pozostanie palenie opon? Co z ogrzewaniem się koksownikami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz