czwartek, 4 listopada 2010

Jakie były dla rowerzystów te 4 lata /samo/rządów w Poznaniu?

Dziś w WTK oceniany będzie prezydent Mirosław Kruszyński, człowiek odpowiedzialny za zarządzanie infrastrukturą wszelkiego rodzaju, w tym drogi rowerowe. Podlega mu Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, Wydział Gospodarki Nieruchomościami, jak również spółki miejskie odpowiedzialne za jakość życia mieszkańców (Aquanet, Dalkia, MPK, MPGM, PTBS), jednostki organizacyjne i zakłady budżetowe miasta (ZDM, ZTM, ZZO, ZKZL, Palmiarnia, Zoo) czy spółdzielnie mieszkaniowe (winogrady, grunwald, wielkopolanka). Można więc śmiało stwierdzić, że jest to człowiek w pełni odpowiedzialny za środowisko życia mieszkańców Poznania. Pytanie więc, czy te 4 lata jego nadzoru przysłużyły się nam?

W 2008 roku został przyjęty Program rowerowy dla miasta Poznania. Miał być konsekwentnie realizowany, aby rowerzystom jeździło się po Poznaniu lepiej. Patrząc z perspektywy tych 4 lat mam wrażenie, że z biegiem czasu było coraz gorzej. Kończący się rok budżetowy był tego najlepszym świadectwem. W projekcie budżetu na drogi rowerowe i pozostałą infrastrukturę (oznakowanie, stojaki, parkingi) zaplanowano 0,5 mln zł, podniesione w drodze autopoprawki prezydenta Grobelnego do 1,5 mln zł (cały deficyt budżetowy wynosi 887 mln zł). Kwota ta - wg pisma, jakie otrzymaliśmy od ZDM - została przeznaczona na remont dróg rowerowych m.in. na Św. Wojciecha, budowę drogi wzdłuż Starołęckiej. Wynika z tego, że na bieżące utrzymanie dróg rowerowych (zamiatanie, odśnieżanie, łatanie dziur i inne drobne naprawy) środki powinny zostać zapewnione z budżetu ZDM. Ten nie miewa się jednak najlepiej (już zapowiedziano, że część ulic w mieście "wypadnie" z programu odśnieżania), czego skutki można oglądać choćby dziś, gdy w deszczu ujawniają się wszelkie nierówności na drogach, zalegające liście (których nie uświadczy się na drodze dla samochodu). Jest m.in. wynikiem zlecania na zewnątrz zadań samorządu w zakresie utrzymania dróg. ZDM podzleca w drodze przetargów utrzymanie danych odcinków ulic czy całych rejonów miasta firmom prywatnym. Firmy, aby utrzymać drogi dla samochodów, "oszczędzają" na tych uczestnikach ruchu, którzy są "słabsi", dlatego na drogach rowerowych szkło, kamienie, piasek leżą po kilka miesięcy. Trudniej też znaleźć odpowiedzialnego. Gdy robił to ZDM własnymi rękami, wystarczyła skarga do nich na nich. Teraz należy wystąpić lub samemu znaleźć informację, kto sprząta dany odcinek, napisać do ZDM i mieć nadzieję, że pismo uznane zostanie za warte interwencji. Tym samym kontrola społeczna nad finansami publicznymi miasta jest utrudniona właściwie do niemożliwości.

W trakcie kadencji prezydenta Kruszyńskiego powołany został (czy raczej przywrócony) Rowerowy Zespół Konsultacyjny, który miał mieć wpływ na to, jak będą budowane drogi rowerowe w mieście. Miał więc być próbą uspołecznienia procesu inwestycyjnego w zakresie drogownictwa. Piszę - próbą, ponieważ spotkania te nie rodziły korzystnych rozwiązań dla rowerzystów, a ich pomysły były w większości odrzucane. Nadal w projektach dominuje kostka brukowa, która nie tylko utrudnia jazdę, ale i utrzymanie porządku na drodze (w zagłębieniach między kostkami szkła nie daje się usunąć, czego skutkiem jest złapanie "pany" na pozornie czystej drodze). Przyciski na skrzyżowaniach dróg rowerowych z jezdniami samochodowymi - nielegalne - zostały także opłacone z budżetu miasta, a konsekwencji za wydane źle pieniądze publiczne nie widać. Wobec nieustępliwej postawy i siły strony społecznej konsultacje projektów zostały przeniesione do anonimowego środowiska internetu. Jak wynika z wypowiedzi osób, które próbowały nadal mieć wpływ w tej formie na wydatki z budżetu (vide wypowiedź SRM na ich stronie o uwagach do projektu Kaponiery), pomysły i wnioski strony społecznej nie znajdują uznania w oczach "architektów" tego miasta. Co więcej, nadal pokutuje przekonanie o rzekomej roszczeniowości rowerzystów.

Zastanawia, skąd przekonanie o owej roszczeniowej postawie. Wszak porównując wydatki tegoroczne w ramach WPI na infrastrukturę rowerową względem całości wydatków na inwestycje w transport w mieście, okazuje się, że wobec 3-4% udziału rowerzystów w transporcie miejskim, wydatki na drogi rowerowe wyniosą 1,8 promila. Liczby świadczą zatem o niedoszacowaniu inwestycyjnym i konsekwentnym niezaspokojeniu potrzeb użytkowników i użytkowniczek rowerów.

W tym roku, wywołana niejako wiosennym spotkaniem z GDDKiA, pojawiła się koncepcja strefy tempo 30 oraz kontrapasów w centrum miasta, wzorowanych na projekcie gdańskim. Prace nad strefą ponoć trwają, a jej projekt ma powstać do końca przyszłego roku. Dziwi, że te dwa rozwiązania są nawzajem tak zależne, ze nie ma możliwości wprowadzenia ich odrębnie. Wszak obowiązująca obecnie w centrum prędkość 50km/h nie wyklucza wprowadzenia kontrapasów na drogach jednokierunkowych. Ta decyzja jednak została przesunięta na kolejna kadencję. Być może trudzić będzie się nią ktoś inny.

No właśnie, jaki będzie następny rok i kolejna kadencja? Czyj będzie budżet, którego projekt przygotowuje odchodząca ekipa, pozostawiając go w prezencie do poprawki i realizacji następcom?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz